Podróż jak zwykle rozpoczęta przed świtem, chociaż wstawanie o takiej porze jest ciężkie, ale drogi wtedy wyglądają tak
co jest wielką zaletą:)
Pobyt był krótki, ale kilka miejsc odwiedziliśmy.
Zapora na Jeziorze Solińskim
i spokojne, ciche miejsca wokół jeziora
Myczkowce, gdzie można zwiedzić zarówno Ogród Biblijny
jak i Centrum Kultury Ekumenicznej. Znajdują się tam miniaturki budowli sakralnych. Wszystko jest ładnie rozplanowane, a same budowle to misterna praca.
A skoro góry to jakiś szczyt trzeba zaliczyć ... koncepcja rodziców na początku przyjęta bez entuzjazmu, ale na górze zadowolenie jednak się pojawiło. Jak to później określiła jedna moja panna "fajnie, że udało nam się wdrapać na jedną z gór":) ... mam nadzieję, że to początek do częstszych wyjazdów w góry.
Na szlaku na Połoninę Wetlińską udało nam się spotkać taki oto okaz
Robótkowo zaś niewiele, ale to pokażę w następnym wpisie.
Zostawiam pozdrowienia i zmykam:)
WOW ten jeleń robi wrażenie
OdpowiedzUsuńO rety ale Ci zazdroszczę :)Marzę o tym by kiedyś wybrać się w Bieszczady.Zdjęcia cudowne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U mnie zawsze góry = entuzjazm :)))
OdpowiedzUsuńCzarowne miejsce.
Pozdrawiam :)
Tak sobie patrzyłam na zdjęcia i od razu pomyślałam, że to pewnie Wetlińska :D
OdpowiedzUsuńPiękny rogacz Wam się pokazał, nigdy takiego nie widziałam...
Pozdrawiam!
Super zdjęcia :) Uwielbiam góry :)
OdpowiedzUsuńAch Bieszczady...jak ja dawno tam byłam.Miło popatrzeć na takie zdjęcia i powspominać.Ten rogacz cudny!.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne fotki!!! Jeleń cudowny!!! To musiało być przezycie spotkać go na żywo!
OdpowiedzUsuń