Już jakiś czas temu zrobiłam obrazek na kanwie Edy w naszym lubelskim rr. Na tym hafciku dobiegł końca mój udział w rr. Pokażę swój drobny wkład w powstawanie całości. Prezentowanie Tea Time w całej okazałości zostawiam właścicielce:)
Teraz pozostaje mi spokojnie czekać na swój haft.
Chociaż pewien wniosek z tej zabawy mogę wyciągnąć ... nie nadaję się za bardzo do takich zabaw, SALe o wiele bardziej mi odpowiadają;)
Pozostając przy krzyżykach, dawkując sobie trochę przyjemności haftowania na lnie pojawił się trzeci hafcik z SALowej zabawy . Coś w nich jest, że jak się już zacznie to trzeba skończyć.
Miło mi powitać kolejne obserwatorki (Kalliope, alinę i Beatę) i mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie i będziecie zaglądać:)
Dobrej niedzieli dla Wszystkich:)
Elu, dziękuję Ci pięknie za mój RR-ek:))) Mam nadzieję, że nie będziesz musiał zbyt długo czekać na swoją kanwę.
OdpowiedzUsuńJa wyciągnęłam podobne wnioski do Twoich, jeśli chodzi o RR-y - na pewno jest to mój ostatni xxx, a może i w ogóle. Hafcik SAL-owy cudny! Pozdrawiam:)
Nigdy nie brałam udziału w zabawie RRowej, bo moja wyobraźnia podpowiada mi podobne wnioski (po podglądaniu na innych blogach). W mojej naturze nie leży powtarzalność i reżim terminowy... :( Niemniej to miłe mieć na jednej kanwie pracę tylu rączek pokrewnych Duszyczek :)
OdpowiedzUsuńSAL-owy obrazek uroczy :)
No ja za bardzo też z RRami nie jestem zaprzyjaźniona, aczkolwiek nie zapiearm się, że nigdy więcej;) na pewno będę miała od ńich długą przerwę. A obrazek SALowy coraz bardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZapisałam się również na ten SAL i zaczęłam od żółtego kapelutka. Twój jest uroczy:)
OdpowiedzUsuń