Środkową różyczkę już mam:), choć może nie do końca idealnie mi wyszła.
Robienie tej serwetki będzie doskonałą okazją do udoskonalnia techniki:)
Na koniec:
Dziękuję bardzo za miłe komentarze o kołderce, którą szyję:)
Wszystkich Odwiedzającym życzę dobrego tygodnia:)
ciekawie sie zapowiada
OdpowiedzUsuńtobie też udanego tygodnia
Nie jest idealny ten środek?... wg mnie jest super rewelacyjny! Supełkuj dalej :)
OdpowiedzUsuńTen środeczek jest piękny ,już sobie wyobrażam jaka będzie cała serwetka .Żałuję że nie potrafię frywolić czółenkiem ,bo igłą chyba nie da rady.Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńGratuluję samozaparcia - ach, ileż to trzeba cierpliwości żeby zrobić coś większego niż biżuteria... jestem pełna uznania; trzymam kciuki i czekam (nie)cierpliwie na kolejne etapy :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz na moim blogu. Ja też przyłączyłam się do grona osób, wykonujących Renulkową serwetkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S. kołderka jest naprawdę prześliczna :-)
A mi zawsze żal, że środek serwetki jest często potem zakryty jakimś wazonem, czy innym bibelotem ;)
OdpowiedzUsuńSliczny srodek, ciekawa jestem co nam Renulek zaproponuje w nastepnych okrazeniach
OdpowiedzUsuńPisałam, że robienie serwetki to nie na moje nerwy, ale jednak - ta urzekła mnie do tego stopnia, że zaparłam się i zrobiłam :D Natchnęłaś mnie swoją pracowitością - to rzeczywiście świetny trening władania czółenkiem :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękny początek!!
OdpowiedzUsuńPoczątek całkiem w porządku. Czemu marudzisz, że nie idealnie? Nie widzę żadnych niedociągnięć :)
OdpowiedzUsuńMiłego frywolenia :)